Obraz

Obraz

niedziela, 7 kwietnia 2013

Maluchy

No i doczekałam się pierwszych swoich czekoladek. Nie są co prawda idealnie brązowe jak to mieszańce ale ważne, że zdrowe i śliczne. Pierwsza niespodziankę zrobiła mi Zuzia. Czemu niespodziankę? Bo długo nie wiedziałam czy w ogóle jest w ciąży. To młodziutka koza, pilnowałam jej. Jak to zrobiła? To już pozostanie słodką tajemnicą jej i Kuby. Na szczęście kozucha pięknie wyrosła, do 6 miesiąca życia przy maminym cycusiu a w 7 zaszła w ciążę. Zuzia poradziła sobie pięknie, w dodatku powiła pareczkę. Tu kilka minut po porodzie:



Zuzi towarzyszyła mama Mela. Zuza okazała się dobrą mamą, opiekuńczą. I mleka mimo młodego wieku wystarczyło na wykarmienie bliźniąt.


Kózka ciemniejsza, koziołek jaśniejszy. Tu kilkudniowy bąk:



Jako druga urodziła Bianka. Bianusia dała piękną, dużą kózkę. Kozulka jest długa, duża, wysoka, dostała imię Patka i zostanie w domu.


Duża Patusia:


Tylko tak udało mi się ją przyłapać w bezruchu, na siusianiu.

Następnie zmogło Melę, ma białego, bezrogiego koziołka. Koziołek dostał imię Beniaminek, jest bardzo podobny do mamusi ale charakter odziedziczył po tatusiu. Jest kochanym, milutkim przytulakiem.
Czwarta była Pestka. Poród był trudny. Ilekroć czytałam na kozich forach o problemach przy porodzie drżałam by nie spotkało to mnie. Miałam nadzieję, że mnie to ominie. Niestety, zawsze musi być ten pierwszy raz. Zaczęło się normalnie, skurcze, pojawił się pęcherz płodowy, widziałam już w nim kopytka. Nagle pęcherz pękł, wypłynęły wody płodowe a koźlę się schowało. Skurcze ustały, poczułam, że coś jest nie tak. Czekam. Znów są skurcze, koza prze, dobrze. Idzie główka, niedobrze. Biegnę do domu po poradę, co robić? Wyjdzie głową? Nie, trzeba umyć ręce, cofnąć główkę, spróbować wyciągnąć nóżki. Biegnę do koziarni, cofam główkę, szukam nóżek. Jedna jest, podwinęła się w kolanku, wyprostowałam. Drugiej nie ma, wcięło cho...a. No nie ma. Nie poradzę sobie sama, muszę dzwonić po weta. Ile sił w nogach pędem do domu, do telefonu. Nie mogę się dodzwonić. Muszę radzić sobie sama. Tato mnie uspokaja, wet nawet jak przyjedzie, może być za późno, on ma wielką łapę, porozrywa kozę, spróbuj jeszcze raz. Z powrotem do koziarni, wchodzę a tu z koziego tyłka patrzy na mnie maluch. I pobekuje ale słabnie. Trzeba działać szybko. Na zewnątrz była cała głowa, szyja i jedna nóżka. Na cofnięcie za późno, trzeba ciągnąć. Czekam na skurcz i ciągnę z całej siły. Martwię się, że zrobię krzywdę kozie albo małemu ale co robić??? Chce mi się płakać, tak się tego bałam. UDAŁO SIĘ!!! Wyszła zdrowa kózka. Drugą nóżkę podwinęła całkiem pod siebie w barku dlatego nie mogłam jej wymacać. Kozia dziewczynka i jej mama całe i zdrowe. A oto sprawczyni całego zamieszania:



Cynka jest wesołą, żywiołową i skoczną kózką.



Tu udało mi się uchwycić wszystkie trzy dziewczynki, jakość zdjęć nie najlepsza, robione komórką:


Czekam na jeszcze jeden wykot, najtrudniejszy, mojej staruszeczki Łyski. Ach, trzymajcie ze mną kciuki by poszło szybko i sprawnie.

6 komentarzy:

  1. Ile to radości przynoszą nam te małe skoczne urwisy :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta trzymam mocno kciuki z Łyskę. Wspaniałe stadko.
    Pooglądałam sobie winnicę i mam ochotę u siebie posadzić kilkanaście sadzonek, chociaż u mnie zimno i nie wiem czy będą dojrzewać. Znasz może jakieś odporne odmiany ?
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Magda, a u mnie ciepło? Toż to Podlasie. Grunt aby dobrać wczesną odmianę (czyli wcześnie dojrzewającą) i okrywać na zimę. Własne winogrona to bardzo fajna rzecz tylko trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Ja zrobiłam pewnie wszystkie błędy nowicjusza. Jak się zdecydujesz to napiszę ci, czego szukać. Przede wszystkim nie kupuj nic na rynku ani przez all..., oszukują strasznie a dobra sadzonka to podstawa. No i przemyśl czy chcesz winogrono typowo deserowe, czyli do jedzenia czy też ogólnoużytkowe, czyli takie z których winko też zrobisz. One się bardzo różnią. Deserowe są większe, ładne "dla oka", mięsiste, chrupiące. Przerobowe są mniejsze, nie tak ładne ale słodsze, mają dużo soku i cienką skórkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę takie i takie :)Mam taki kawałek placyku osłonięty od wiatru i nasłoneczniony. Gdybyś mogła mi polecić kilka sprawdzonych odmian byłabym wdzięczna.
    U Was faktycznie w tym roku to było chyba większe zimowe szaleństwo niż w górach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne masz maluszki :)No i trzymam kciuki za ostatni wykot :)

    OdpowiedzUsuń