Obraz

Obraz

czwartek, 18 kwietnia 2013

Gdzie się podziały tamte stokrotki?

Po przeczytaniu komentarza darakw przyszło mi do głowy kilka myśli. Tak, jestem osobą młodą (jeszcze) i wieśniaczką chyba z wyboru. Czemu chyba? Cóż, urodziłam się w szarym, brudnym, miejskim bloku. Mieszkańcy Złocieńca znają go pod nazwą Ambasada. Tam upłynęło moja najwcześniejsze dzieciństwo. Mieszkałam w Złocieńcu na Pomorzu pierwsze 10 lat swojego życia. Nie mam zbyt wielu fajnych wspomnień z tego okresu, choć, może kilka by się znalazło. Miło wspominam spacery z rodzicami i rodzeństwem po Parku Żubra, przeważnie w niedzielę, lody śmietankowe z obowiązkową polewą truskawkową. Zapach strychu, nie mam pojęcia dlaczego ale ten zapach czuję do dziś gdy tylko przymknę oczy. Tam bawiłam się lalkami z moją starszą siostrą, może dlatego? Pamiętam wianki jakie plotła dla mnie siostra z kwiatów mniszka, mleczem również zwanych i stokrotek. A propos stokrotek, dopiero dziś gdy myślałam o temacie posta dotarło do mnie, że giną stokrotki. Kiedyś był to bardzo powszechny, skromny ale piękny kwiatuszek, dziś trudno mi go znaleźć. Gdzie podziały się stokrotki? A może to ja ich nie dostrzegam?
Wracając do tematu wieśniaczki, od 10 roku życia mieszkam na wsi, znam to życie. Nie należę do romantycznych mieszczuchów, którzy w ramach nowego trendu pędzą na wieś znając ją tylko z wakacji. Szkoda mi ich, wieś jest fajna latem, zimą troszkę mniej. Zachłyśnięci słońcem, ptaszkami, swobodą po starciu z rzeczywistością przychodzi rozczarowanie. A ta bywa twarda gdy zimą pług nie odśnieży drogi i nie można nigdzie dojechać lub, co gorsza, nie dojedzie sklep obwoźny czyli chlebka niet. Albo przychodzą wiosenne roztopy i brodzi się w błotku i gnojku w gumofilcach. Ja tam jednak wolę wieś, mało, gdybym musiała zamieszkać w mieście byłoby to dla mnie straszną karą. Do miasta jeżdżę tylko jak już naprawdę muszę i wracam chora. Nie znoszę ruchu, tłumu, samochodów. Ble.
Dla poprawy humoru i w oczekiwaniu na wiosenne kwiecie zrobiłam dziś fotkę mojego amarylisa, ma cudny zapach. Szkoda, że nie mogę się nim podzielić.


Moi rodzice zaś wracając wczoraj z Siemiatycz przywieźli coś takiego:


Obraz zakupiony od miejscowego malarza, specjalizującego się w podlaskich krajobrazach Sławomira Rybaka. Przedstawia ruiny zamku Sapiechów w Wysokim na Białorusi (kiedyś tereny Polski). Kilka Jego przykładowych prac możecie zobaczyć tutaj:  http://www.old.woak.bialystok.pl/rybak.htm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz