Obraz
środa, 28 grudnia 2016
Gdy za oknem śnieg
No właśnie, zima to piękna pora roku. Bywa. Gdy pada gruby śnieg, jest biało i pięknie a ja siedzę w ciepłym domku i nie muszę nigdzie jechać. Do miasta w szczególności. Od siedzenia jednakże prócz kilogramów przybywa też pomysłów. Człowiek dużo by zrobił gdy nie może akuratnie. I tak siedząc na fejsbuczku czytam spory mniejsze i większe koziarzy. Na temat prawidłowego kształtu i wielkości koziego wymienia. I stwierdzam jeden fakt. Nadal mnie to kręci. Mieć piękne stadko, wyhodować taką kozę by mieć się czym pochwalić :-D Wyrzekała się żaba błota. Co prawda snucie wizji o mega kozuchach hamuje nieco wspomnienie przerzucania obornika, trudnych porodów, zeżartych drzewek i krzewów oraz ganianie za nimi godzinę po sadzie w niedzielę rano. Choć co prawda to akurat to ganianie zbawienne dla mojej figury było. Pęknięta chrząstka w stopie to też moja wina, było nie zakładać kozie łańcucha. No więc siedzę sobie tą zimową porą i planuję. Ogrodzone pastwisko, letni domek dla kózek, dojalnica coby się wygodnie doiło, placyk zabaw dla koźląt, klony posadzone w zeszłym roku ładnie rosną... Znaczy dwa bo połowę nasadzeń wrąbały zające. Nim się zorientowałam obrały mi kloniki z kory. Dziady jedne powystrzelać tylko. Nie no, lubię kicusie. Owinęłam te biedne dwa drzewka co zostały i może się uratują choć one. Mam nawet nowe pomysły dotyczące zagospodarowania mleka i mięsa (niestety). I wiążą się pięknie z hodowlą psów i ze środowiskiem psiarzy ogólnie. A serki co moje to moje. Nie wymyśliłam jeszcze jak zorganizować temat kozłów i ich wybiegu ale to pewnie temat do obmyśleń na kolejną zimę :-D Poza tematem kozim wciąż plącze się temat koloru pomidorowego. Są pierwsze wnioski i obserwacje. I tak: gleba w foliaku uboga jest w wapń, stąd problemy ze suchą zgnilizną. Zaopatrzyłam się więc w odpowiednie preparaty i lada dzień będę uszlachetniać podłoże dla przyszłych pomidorków. Dwa, pomidory poza folią rosną ładnie i nawet owocują ale Królowa Zaraza przetrzepie wszystko. Trzeba by pewnie ładować chemię co nie bardzo mi się uśmiecha. Nie, żebym była zafiksowanym ekologiem ale jednak chemiczne pomidory to ja mogę w sklepie nabyć o każdej porze roku. Nawet teraz. Problem jest jeszcze taki, że miejsca będę mieć mniej bo starą "paprykową" folię rozebrała wczoraj Barbara. Orkan znaczy. Ten orkan to też kontrowersyjny u nas na Podlasiu był. No ale był. Wracając do pomidorów, to teraz będą musiały się biedaczki przeprosić z papryką i żyć w zgodzie pod jednym dachem, trudno. A co najlepsze jeszcze, wybieram odmiany na przyszły- jeszcze -rok. I już wiem, że za długa lista ale nie mogę się opanować. Bo to fajne i tamto ciekawe. Czarnych 2-3 odmiany, różowych 2, czerwonych 2, żółtych 2, białych 1 i koktajlówki 2. Obiecuję. Gdzie ja to upchnę pojęcia pomidorowego nie mam. A papryka? Słodka tylko Ożarowska, to postanowione i ostrej może Habanero? Sosik z tegorocznych papryczek wyszedł smaczny jednak mógłby być ciut ostrzejszy. Adekwatnie więc do tego potrzebuję większych w mocy papryczek. Za miesiąc już można wysiewać paprykę bo dłużej kiełkuje to zacznie się doglądanie sadzonek. A! O kurach bym zapomniała. Zestarzało się nam stado, wykruszają się zielone kwoczki. Trzeba młodych kupić wiosną. Leghorny mi się marzą...
piątek, 7 października 2016
wtorek, 20 września 2016
Za ciosem
Wiele wody upłynęło od ostatniego wpisu, czas więc nadrobić zaległości. Najpierw najważniejsze, czyli sprawy psie. Liczik została dokładnie przebadana, oczka, serduszko i bioderka ma wzorowe! No i na dokładkę, nie dość, że zdrowa to jeszcze utytułowana :-D Tak tak, 4 września na międzynarodowej wystawie w Białymstoku Liczi zdobyła ostatnią wymaganą nominację na Championa Polski! A także pierwszą nominację na Międzynarodowego Championa Piękności CACIB! Cóż to był za dzień dla nas! Cieszę się i jestem bardzo dumna, gdyż dokonałyśmy tego same, bez pomocy tak wszechobecnych dziś handlerów i groomerów. Bez kontaktów i znajomości, ot zielone szczypiorki :-D Moje kochana dziewczynka zaczęła pokazywać na co ją stać. Teraz robimy zimową przerwę ale na pewno nie jest to koniec jej wystawowej kariery.
No a teraz ogród, nastał czas zbierania plonów swojej pracy. Pomidory udały się pięknie, nadwyżki wylądowały w soku, przecierze i leczo na zimę. Papryki potrzebują jeszcze paru dni do pełnej dojrzałości. Będzie sałatka z buraczków i papryki a także papryka marynowana. Ogórków też sporo przerobionych- po diabelsku, z musztardą, z przecierem pomidorowym i w formie sałatki zimowej. Teraz myślę co zrobić z dyni piżmowej również w sporej ilości. I wciąż na bieżąco smażymy powidła śliwkowe, pyszne! Jabłek za to jak na lekarstwo w tym roku. Zauważyłam, że jabłka rodzą na przemian ze śliwkami. Teraz rok śliwkowy :-) Winogron białych malutko było, ot tyle by pojeść ale z czerwonych tradycyjnie wkrótce powstanie smaczne winko. Pozdrawiam wszystkich czytelników, i tych nowych i tych "starszych" :-D
No a teraz ogród, nastał czas zbierania plonów swojej pracy. Pomidory udały się pięknie, nadwyżki wylądowały w soku, przecierze i leczo na zimę. Papryki potrzebują jeszcze paru dni do pełnej dojrzałości. Będzie sałatka z buraczków i papryki a także papryka marynowana. Ogórków też sporo przerobionych- po diabelsku, z musztardą, z przecierem pomidorowym i w formie sałatki zimowej. Teraz myślę co zrobić z dyni piżmowej również w sporej ilości. I wciąż na bieżąco smażymy powidła śliwkowe, pyszne! Jabłek za to jak na lekarstwo w tym roku. Zauważyłam, że jabłka rodzą na przemian ze śliwkami. Teraz rok śliwkowy :-) Winogron białych malutko było, ot tyle by pojeść ale z czerwonych tradycyjnie wkrótce powstanie smaczne winko. Pozdrawiam wszystkich czytelników, i tych nowych i tych "starszych" :-D
piątek, 22 kwietnia 2016
środa, 20 kwietnia 2016
Jak na szpilkach
No tak sobie siedzę. I mam nadzieję, że nie zmarznie mi rozsada pomidorów. Wyszło mi tego 98 sztuk dokładnie. W miarę jak rosła ilość doniczek z rozsadą trzeba było myśleć gdzie je umieścić bo i parapety się pokończyły. Tak więc wylądowały w foliaku, część w drewnianej skrzyni na nóżkach przykryte dodatkowo szybą. Część w "termosie"- sklejonej ze styropianu skrzyneczki przykrytej szybą a ostatnia partia już tylko w kartonie przykrywanym dodatkową folią. Jak dotychczas rosną fajnie ale zapowiadają kilka dni z przymrozkami i tak sobie myślę, czy to wystarczy? Za dużo tego by przynosić do domu na noc. Papryczka jeszcze nie popikowana i dobrze, zrobię to gdy miną przymrozki. Posiałam też w paletki ogórki pół węże, kapustę późną, brokuły oraz kalafiory białe, zielone i fioletowe. Te akurat na temperatury odporne więc się nie boję.
Z wieści zwierzaczkowych- byłam z Liczi na Krajowej Wystawie Psów z Nowym Dworze Mazowieckim- ocena doskonała, lokata 2 i srebrny medal. 15 maja jedziemy na Międzynarodową Wystawę w Łodzi a dwa tygodnie później jeszcze Płock. I przerwa. Robimy badania potrzebne psom przeznaczonym do hodowli. Serduszko już zbadane, jest zdrowe! Bardzo się cieszę! Prześwietlone też stawy w kierunku dysplazji, zdjęcie zostało wysłane do lekarza uprawnionego do wpisu wyniku w rodowód. Lekarz prowadzący stwierdził jednak, że stawy biodrowe ma Liczunia bardzo ładne więc się nie denerwuję już. Zostało nam jeszcze badanie u psiego okulisty ale to zrobimy w czerwcu. A potem już tylko czekać... na maluszki :-)
Z wieści zwierzaczkowych- byłam z Liczi na Krajowej Wystawie Psów z Nowym Dworze Mazowieckim- ocena doskonała, lokata 2 i srebrny medal. 15 maja jedziemy na Międzynarodową Wystawę w Łodzi a dwa tygodnie później jeszcze Płock. I przerwa. Robimy badania potrzebne psom przeznaczonym do hodowli. Serduszko już zbadane, jest zdrowe! Bardzo się cieszę! Prześwietlone też stawy w kierunku dysplazji, zdjęcie zostało wysłane do lekarza uprawnionego do wpisu wyniku w rodowód. Lekarz prowadzący stwierdził jednak, że stawy biodrowe ma Liczunia bardzo ładne więc się nie denerwuję już. Zostało nam jeszcze badanie u psiego okulisty ale to zrobimy w czerwcu. A potem już tylko czekać... na maluszki :-)
sobota, 26 marca 2016
Nasionkowe wariacje ciąg dalszy
Ciepło, coraz cieplej i usiedzieć nie mogę. Pomidorki moje aktualnie dostają pierwszych liści właściwych. Jeszcze parę dni i będę je pikować do osobnych doniczek. A rosną sobie w pojemnikach na biurku przy komputerze więc wciąż mam je na oku. Chucham i dmucham i czekam aż podrosną i zaczną przypominać krzaczki pomidorków. Papryka dopiero kiełkuje, nie wiem czy nie za późno, mam nadzieję, że nie. Wysiałam też bazylię i goździki na rozsadę. W foliaku wysiane pierwsze nowalijki- rzodkiewka, szpinak, sałata i koper. No i to tyle na razie. Na ogrodzie mokro więc nieprędko wjedzie traktor. Także kapustne muszą jeszcze parę dni poczekać, inaczej już bym siała. Młode drzewka w sadzie już odkryte i przycięte, na winnicę jeszcze nie wchodzę. Ze spraw zwierzaczkowych: zamówiłam króliki! Nie chcę dużo, na razie dwa. Klatka już sprzątnięta i odświeżona, maluszki lada chwila mają się urodzić. Potem jeszcze kilka tygodni i będą moje. Czekam aż łaskawie któraś kura zacznie kwoczyć to koniecznie podłożę jajka perlicze. Bardzo lubię te ptaki a po tragicznej śmierci białej Daisy nie mam już żadnego darciucha. Czas więc wrócić do perliczego stadka. A później, może uda się z leghornami?
piątek, 11 marca 2016
Pomidorowe szaleństwo
No i zaczęło się. Szaleństwo nasionkowe. Parę dni temu dotarła przesyłka z nasionami więc nadszedł czas na wysianie pomidorów i papryki. Chcę mieć swoje sadzonki po zeszłorocznych zakupach gotowców na targu. -Ma Pan czarne? - Oczywiście!- A żółte takie duże?- Jasna sprawa!- No a potem podczas owocowanie ani czarnych ani żółtych a raczej wszystkie malinowe były. Tak więc w tym roku robię swoje. A jako, że ja mało nie umiem to wyszło mi tego 8 odmian pomidorów: czarne Black Prince, długie do suszenia, malinowe, czerwone giganty a z podarowanych nasionek jeszcze Tigerella w paski, koktajlowe czarne, Red Pear i Tukan. Papryki sześć odmian w tym trzy słodkie: czerwona ożarowska, czekoladowa i pomidorowa oraz trzy ostre: żółta, czerwona Cayenne i półostra. Gdzie ja to wszystko wysadzę nie wiem. Są co prawda 2 foliaki ale jeśli nasionka ładnie powschodzą to za nic mi się to tam nie zmieści. Będę upychać na polu co zostanie. A z nowości ogrodowych, spróbujemy jak udadzą się u nas kalafiorki fioletowe i zielone Romanesco. Planuję też mieć parę sztuk swojej kukurydzy słodkiej, dynię piżmową no i uzupełnić zielnik. Na razie rośnie tam sobie pietruszka naciowa i szczypior, oregano musiałam usunąć. Zbyt ekspansywny, zagłuszył tymianek. Dosieję więc owy tymianek oraz mieszankę różnych odmian bazylii. I to wystarczy. Na pastwisko nie zaglądam. Coś czuję, że jak ruszy trawa to i mnie serce ruszy. Bo tak rośnie i nie ma komu jeść... marnuje się. Nic to, niech rosną drzewka tam posadzone a jak będzie przypływ gotówki to ruszę i z ogrodzeniem. Byle do wiosny!
Subskrybuj:
Posty (Atom)