Obraz

Obraz

wtorek, 30 stycznia 2018

Gonitwa myśli

Koniec stycznia to czas gdy zaczyna człowieka nosić. Listopad to ostatnie prace w ogrodzie i obejściu, grudzień miesiąc leniuchowania. Jakże miłego zresztą. Wtedy korzystamy z owoców całorocznej pracy i naturalnie nadchodzi czas wyciszenia i odpoczynku. W styczniu z każdym dniem ten stan błogości zaczyna pomału uwierać. Koniec stycznia i połowa lutego błogie lenistwo staje się niemiłym i przymusowym nicnierobieniem. I zaczynają się plany. Układam listę nasion warzyw, znów będę testować kolejne odmiany pomidorów i papryk. Co roku jesienią robię notatki i dzięki temu wiem które pomidory się sprawdziły, smakowały, jak i na co ewentualnie chorowały. Jedne odmiany wypadają, inne trafiają do tzw. pewniaków, jeszcze inne wracają do łask lub czekają na swoją kolej testowania. Z zeszłego roku pewniakiem jest pomidor Aussie i on na pewno będzie i teraz. Myślę wrócić do małych, czerwonych pomidorów Atol. Były niesamowicie plenne a zostały porzucone na rzecz odmian wielkoowocowych. Będą też nowe odmiany pomidorów czarnych i żółtych. Chcę też lepiej zająć się zaniedbaną ostatnimi czasy winnicą. Mączniak niestety mocno dał się nam we znaki. No i pastwisko leżące odłogiem... ech. Boli serce wieśniaka lecz póki co trzeba czekać. Rosną zasadzone tam klony. Jedno drzewko niestety zostało pozbawione kory przez zająca pierwszej zimy lecz pozostałe się przyjęły i urosły. Moje klony- kiedyś będą zacienionym miejscem odpoczynku dla moich kóz.