Obraz

Obraz

piątek, 7 czerwca 2013

Koniec

Kochany mój, to moje ostatnie słowa do ciebie. Dziś zmienił się świat, odszedłeś. Rozerwałeś mi serce na strzępy, dlaczego??? Jak mam teraz żyć? To dla ciebie się uśmiechałam, to dla ciebie walczyłam. Byłeś światłem na mej drodze, opoką w trudnych chwilach. To u ciebie się chroniłam. Boże, brak mi słów by opisać to, co czuję. Oddałabym wszystko za twoje życie. Kochany wróć! Nie dam rady bez ciebie. Nie chcę myśleć, że już nigdy nie ogrzeję się w blasku twych oczu, że leżysz tam martwy i zimny. Nie! Nie! To nie tak miało być. Nie zostawiaj mnie samej, proszę! Błagam! To niemożliwe, serce tak po prostu przestało bić? Boże, nie! To nie może być prawda.
Próbuję zachowywać się normalnie lecz jak mam ukryć, że zmarła połowa mej duszy? Jak mam mówić o tobie- był? Nie umiem, nie potrafię.
Kocham- to bardzo trudne dla mnie słowo. Nikt nigdy mnie go nie nauczył. Było mi obce, brzmiało sztucznie. Dla ciebie powtarzałabym je setki razy, tysiące.
Jestem zazdrosna o śmierć, to ona przerwała twą samotność. Wzięła w ramiona, utuliła do snu. Wygrała.
Nienawidzę jej, odbiera nam wszystko co najważniejsze i najdroższe. Zabrała mi ciebie. Mówią, że ona jedyna jest sprawiedliwa, dosięga wszystkich. To jakiś okrutny żart. Jest sprawiedliwa gdy zabiera dziecko matce? Ojca małym dzieciom? Człowieka, który tak wiele miał jeszcze do zaoferowania? Ukradła mojego anioła. Śmierć, dlaczego nie możemy się pogodzić z jej istnieniem? Bo nie tak miało być. To Nienawidzący dał jej życie, powołał na świat lecz ona się zemści, pochłonie go już wkrótce na zawsze. A sama odejdzie w nicość.
Chciałabym tak wiele a nie mogę nic. Wiem, że już mnie nie słyszysz, nie cierpisz. Zostało tylko puste, martwe ciało. Chcę jednak byś wiedział, że nigdy o tobie nie zapomnę, zawsze będziesz w moim sercu. Zawsze będziesz częścią mnie. Dziękuję, że byłeś.

                                                                      -------

Śniłam o człowieku, którego kocham. Miał twarz małego chłopca. Chciałam go chronić. Wyszeptałam- Kocham cię- odpowiedział, lecz nie patrzył na mnie. W jego wielkich, smutnych oczach zobaczyłam wieczność.

                                                                       -------

Pogrzeb. Byłam tam, stałam przy trumnie. Rodzina i przyjaciele siedzieli na białych krzesłach. Trumna była otwarta, leżałeś w niej martwy. Twarz pokrywał mocny, maskujący makijaż. Nagle otworzyłeś oczy i podniosłeś się. Zacząłeś płakać. Nie chcesz by zakopali cię pod ziemią. Tam jest zimno i ciemno. Tam znów będziesz samotny. Płaczę razem z tobą, tulę jak małe dziecko, obejmuję i całuję po twarzy. Rodzina krzyczy, bym tego nie robiła bo jesteś już rozkładającym się trupem. Wołam- Nie zakopujcie go!!!- lecz widzę tylko obrzydzenie na ich twarzach. Jak wytłumaczyć im, że żyjesz, czujesz? Oni nie słuchają. Czuję twój ból, tęsknotę i rozpacz. Kochanie jestem tu z tobą. Wyrywają mi cię z ramion, zabierają. Nie róbcie mu tego! Nieeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

4 komentarze:

  1. Esti Zakręcona Romantyczko trzeba coś głęboko przeżyć, żeby tak prawdziwie i dramatycznie opisać Koniec...pięknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam to parę lat temu gdy miałam depresję i takie czarne myśli były na porządku dziennym. Radziłam sobie przelewając te uczucia na papier.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciary na plecach... :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń