Ciemność i chłód, zło. Zbliżają się, otaczają mnie. Usłysz me nieme wołanie, bezgłośny krzyk. Czuję to, strach, przerażenie, szaleństwo. Dlaczego? Dlaczego ja? Nie potrafię nad tym zapanować, dosięga mnie niespodziewanie. Coś ściska moje wnętrzności, szukam ukojenia w bólu. Pocałunki umarłego znaczą me ciało. Chcę zapomnieć, zasnąć. Czarny całun zasnuł świat. Uratuj mnie, bądź przy mnie, walcz ze mną! Tracę oddech, czarne róże wiążą mnie. Ostre kolce samotności zatruwają mą duszę. Nie mogę żyć bez nadziei, to mnie zabije. Nie zabijaj mnie...
samych czerwonych róż na "horyzoncie" życzę Matro :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) a róże... jak to w życiu, różne są.
OdpowiedzUsuńEsti z przerażeniem czytam takie posty. Nie wiem czy dobrze to wszystko odczytałam, ale dla mnie to depresja...
OdpowiedzUsuńwięcej słońca w życiu życzę. No chyba, ze tekst ma mieć tylko wydźwięk literacki - wtedy jestem spokojna :*
Artambrozja, dobrze wyczułaś. Tekst pisany 5 lat temu, miałam wtedy depresję. Teraz to tylko chandra. :-)
OdpowiedzUsuńNowy wygląd bloga bardzo związany z nastrojem ostatniego wpisu. Jest też piękne kolorystycznie zdjęcie ... i tego się trzymaj ! Więcej kolorów życzę :)
OdpowiedzUsuń