Uff, udało mi się zgrabić siano na wałki. Nie samej oczywiście, pomogli przyjaciele. Jak to mówią przyjaciół poznaje się w biedzie i tak właśnie było. Przyjechali, pomogli, zgrabiliśmy wszystko na długie wałeczki. Teraz aby tylko do środy nie padało to będzie dobrze, prasa już zamówiona, w między czasie będę podrywać siano od ziemi aby dosychało. Zmęczona, upocona i brudna ale bardzo zadowolona dziś jestem. Po pracy wypiliśmy po należnym piweczku, omówiliśmy sprawę grillową i pojechali. Popołudnie zeszło już leniwie, na pstrykaniu foteczek.
Róże marniutkie w tym roku, podżarły je mszyce niestety. Teraz robactwo wybite, mam nadzieję, że następne rozkwitłe pąki będą już ładniejsze.
Śliczne róże! Ja sobie juz takie zaplanowałam koło chałupy od frontu, jak tylko się chwastów pozbędę ;))
OdpowiedzUsuńSuper, że siano uratowane!
gadam i gadam i widzę nikt nie słucha heheheh serwatka serwatka serwatka na wszystkie mszyce najlepsza!! pryskaj raz w tygodniu rano i mszyc nie będzie. Mówiłam że z sianem dasz radę.
OdpowiedzUsuńDobry też tytoń rozmoczony w wodzie...
OdpowiedzUsuńNie zwróciłam uwagi Monika a u mnie serwatki mnóstwo i przyjdzie mi wylewać, dzięki za radę. :-)
OdpowiedzUsuń