Obraz

Obraz

poniedziałek, 31 marca 2014

Pomarańczowa, słodka kuleczka

Mało ostatnio o psiakach moich pisałam a Liczi rośnie jak na drożdżach. Wszerz również, wałeczek się z niej zrobił ale to dobrze, szczeniak nie może być chudy. Apetyt ma dobry, wcina cztery posiłki dziennie, w tym suchą karmę, kaszkę owocową na mleku modyfikowanym oraz surowe mięso z warzywami i łyżką sparzonych płatków owsianych. Przepis na to specjalne psie jedzonko dostałam od swojego hodowcy a ten od zaprzyjaźnionego, doświadczonego hodowcy z Niemiec. Z hodowli tej pochodzi tatuś mojej Liczi, cudowny z charakteru i eksterieru pies. Ci ludzie mają już 50- letnie doświadczenie w hodowli cockerów, wnieśli wiele wspaniałych genów do populacji  tej rasy w Europie. Pojutrze Li kończy 4 miesiące, trzeba więc pokazać jak rośnie:




Zaprzyjaźniła się też z kocurem Julianem:





A po zabawie lubi sobie poleżeć:


wtorek, 25 marca 2014

Wiosenne podrygi

Ciepło się zrobiło, ruszają wszelkie soki, winorośl płacze, pękają pąki, jednym słowem- wiosna. W sobotę przyleciał pierwszy bocian, tak długo oczekiwany. Kwitną żonkile, forsycje. Chce się żyć. Na ogród jeszcze wejść nie można, za mokro więc skupiłam się na rozsadniku pod szkłem i foliaku. Posiałam szpinak, sałatę, rzodkiewkę i koper pod folią. Zjemy je do maja to zrobi się miejsce na pomidory i paprykę. W rozsadniku znalazły się kapustne- brokuły, kalafior, kapusta pekińska i późna, zioła- bazylia, rozmaryn, estragon, oregano, tymianek i szałwia no i kwiatki- niezawodne aksamitki i cynie. Prześladujący zaś mnie od wielu dni smak na kozi ser dojrzał na tyle, że z 5 l mleka prosto od krowy powstał ten fajny, podpuszczkowy krążek:



Smakował wybornie :-) Tyle, że teraz jeszcze mocniej prześladują mnie te kozie smakowitości a tu dziewczynom moim rozmnażanie nie w głowie i czekać trzeba.

poniedziałek, 17 marca 2014

Przybysz

Po gruntownym przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że nie ma na co czekać. Postanowiłam działać więc dziś rano przyjechał do nas kawaler dla Drużyny AA. Cezar jest zeszłorocznym synem mojego Kuby i kozy tej samej rasy- Felicji. Podobny do ojca bardzo tylko w wersji rogatej, charakter równie fajny. Spokojny, grzeczny i bardzo przyjazny. Na razie urządziłam im poranek zapoznawczy, obwąchują się, obserwują, dotykają noskami. Mam nadzieję, że w ciągu paru dni wejdą w ruję. Dziewczynom idzie 14 miesiąc i choć początkowo planowałam by trochę dłużej pozostały pannami to ładnie porosły ostatnimi czasy i na moje oko spokojnie już mogą zostać mamami. Tym bardziej, że wiosna wczesna się zapowiada, trawy tylko patrzeć więc i sezon pastwiskowy rozpocznie się wcześniej. Kozy przez pierwsze 2 miesiące nie odczuwają ciąży, nie obciąża ona ich organizmów więc spokojnie będą sobie jeszcze rosły. No i cały okres ciąży przypadnie na czas letni co jest plusem. A i maluchy urodzone w sierpniu do zimy zdążą podrosnąć. Wszystko to oczywiście zakładając, że kozuchy pozytywnie zareagują na obecność tak przystojnego samca.

sobota, 15 marca 2014

Ach tyle jeszcze...

Czekania na kozie serki :-) Chodzą za mną od kilku tygodni. A tu mleczka nie ma i rok w plecy, ale nie żałuję niczego, widać potrzebowałam przerwy by zatęsknić jak w starym małżeństwie. Czytam teraz namiętnie fora serowarskie, przepisy, oglądam zdjęcia i nie mogę się doczekać kiedy znów będę eksperymentować z kozimi serkami. A twarożek... mniam, najlepszy majowy, słodki, kremowy, pyszny!!! Drużyna AA skończyła już 13 miesięcy, jeszcze ze 2-3 i będę wypatrywać rujek. Fakt, trzeba jeszcze poczekać aż podrośnie i dojrzeje zamówiony koziołek ale jeśli nie będzie mu śpieszno do amorów to przywiozę dla moich pannic zeszłorocznego syna Kuby, młodziak jest czysto rasowy jak i ojciec i nie spokrewniony z moimi więc się nada.  Korzystając z załamania pogody siedzę sobie w cieplutkim domku i planuję rozkład ogrodu warzywnego. Rozsadnik już gotowy tylko ziemię sypać i nasiona siać ale te dopiero przyjdą pocztą. Pomidorki w pojemniczkach po lodach dostają drugich liści więc pora popikować pojedyńczo do doniczek. Nie śpieszę się z nimi bo na Podlasiu zawsze wiosna najpóźniej przychodzi więc do foliaka sadzę je koniec kwietnia- początek maja a i tak z początku na noc dodatkowo okrywam.
Liczunia już się zaklimatyzowała w naszym domu, ładnie bawi się ze starszymi siostrami, rośnie, rozrabia jak to szczeniak. Uczymy się postawki i chodzenia na smyczy, choć co do postawki to trudna sprawa. Nie jest łatwo nauczyć malucha pięknie stać w bezruchu, bez przekładania co rusz łapek. No ale nie poddajemy się i codziennie ćwiczymy, tu pierwsze próby: